Kościotrupy, muzyka, radość i kolory, czy to odpowiedni sposób na świętowanie pamięci o zmarłych? Wycinanie obrazków z papieru, tańczący szamani wśród pomarańczowych kwiatów i pikniki na cmentarzach. 1 i 2 listopada to wyjątkowe dni w Meksyku i jak dla mnie mogą aspirować o tytuł najpiękniejszych świąt – Świąt Życia i Śmierci.
Pewnie nikogo nie zaskoczy fakt, że obecny wygląd tych dni to mocne inspiracje tradycjami z czasów przed europejską inwazją. Kiedy Hiszpanie zobaczyli w jaki sposób tutejsze plemiona świętują swoich zmarłych postanowili, jak to też było w przypadku tradycji słowiańskich, „zmiksować” je ze swoją wersją i stworzyć coś akceptowalnego przez tutejszych ludzi.
W czasach przed kolonialnych mieszkańcy Meksyku świętowali pod koniec sierpnia kiedy następowały żniwa. Przygotowywali ołtarze dla zmarłych, na których kładli zbiory z pól, żeby umierający mogli zabrać je ze sobą do innego życia. Europejczycy postanowili przenieść te tradycję później, na Dzień Wszystkich Świętych, ale zachowali tradycję ołtarzy, którą „jedynie” zmodyfikowali pod swoją wiarę.
Najbardziej charakterystycznym elementem obchodów jest chyba właśnie ten ołtarz, który stawia się ku czci bliskich krewnych. My również taki ołtarz ustawiliśmy – nauka przez praktykę. To było wspaniałe doświadczenie, bo przygotowania zajęły nam ponad tydzień. Po nocach robiłam kwiatuszki z papieru, chłopcy jeździli ze mną do sklepu papierniczego i pomagali wybrać kolory bibuły. Wszyscy byliśmy zaangażowani, a kiedy na szczycie postawiliśmy zdjęcie, nie mieliśmy wątpliwości, że zaproszona przez nas osoba, jest zadowolona. Chociaż nasz ołtarz nie jest doskonały to znalazło się na nim to, co najważniejsze. Postanowiliśmy za rok powtórzyć tworzenie ołtarza i zaprosić więcej krewnych. Zatem, co na pewno „musi” znaleźć się na takim ołtarzu?
- Zdjęcie zmarłego – kto widział film „Coco” ten wie jakie to ważne, żeby tego zdjęcia nie zabrakło. Może to też być portret, a w niektórych społecznościach ustawia się zamiast zdjęcia lustro;
- Pan de muerto – Chleb zmarłych, który ma symbolizować gościnność gospodarza, ale którego kształt ma również symboliczne znaczenie – jest okrągły, co symbolizuje cykl życia, kulka na środku to czaszka, a odchodzące paseczki symbolizują kości. Specyficzny smak (jak dla mnie biszkopt z cukrem, ale nie jestem wysublimowanym smakoszem…) ma przypominać o zmarłych;
- Krzyż z soli – ma wyznaczać punkty kardynalne;
- Talerzyk z solą – w celu oczyszczenia duszy;
- Woda – symbolizuje wodę (jako symbol żywiołu) czystość duszy, ale też ma napoić spragnione dusze;
- Świeczki – mają wskazać zmarłemu drogę, oraz symbolizują ogień, wiarę oraz nadzieję;
- Owoce – symbolizują ziemię;
- Cukrowe czaszki – mają przypominać żywym o śmierci czyli o słodkim końcu;
- Ulubione potrawy zmarłego – żeby mógł się posilić i nabrać sił na powrót do świata zmarłych;
- Kwiaty Cempasuchil – czyli Aksamitki, tak zwane kwiaty zmarłych. Poza przyozdobieniem ołtarza usypuje się z ich płatków ścieżkę do niego prowadzącą. Kwiatki te bardzo mocno pachną i to za ich zapachem ma podążać dusza;
- Kadzidła – mają zapewnić bezpieczeństwo i odgonić niechcianych gości (również dusze).
Ołtarz składa się z 3 poziomów. Najwyższy to niebo, środkowy symbolizuje ziemię, a najniższy świat zmarłych. Na ołtarzach przypina się również wycinanki z bibuły, robi się z nich również girlandy, ozdabia domy i ulice. Same ołtarze stawia się w różnych miejscach. Od miejskich placów, restauracji, mieszkania, czy klatki schodowe. Nasze sąsiadki z tego samego piętra stworzyły jeden duży ołtarz, na którym wszystkie cztery rodziny upamiętniały swoich zmarłych. Jak tłumaczyły – przynajmniej im mrówki i muchy nie będą wlatywać do domu… Co do mrówek, to muszę się zgodzić, cukrowe czaszki to dla nich prawdziwy rarytas i chyba przybiegają z całej okolicy…
Chociaż dorośli zmarli przychodzą 2 listopada – w dzień zaduszny, to ołtarze ustawia się również wcześniej, ponieważ od 28.10 po kolei na ziemię zaczynają przychodzić różni zmarli. I tak:
28.10 – zamordowani i samotne dusze. Na ołtarzu zapala się pierwszą świecę i kładzie biały kwiat.
29.10 – nie ochrzczone dzieci, samotni i bezradni. Na ołtarzu zapala się drugą świecę i stawia szklankę z wodą.
30.10 – zmarli, którzy odeszli głodni oraz w wyniku nagłego wypadku. Na ołtarzu zapala się kolejną świeczkę, kładzie jeszcze jedną szklankę z wodą oraz dokłada chleb.
31.10 – przodkowie, prapradziadkowie oraz pradziadkowie. Dla nich zapala się świeczkę, dokłada wody, chleba oraz owoce.
1.11 – Dzień Wszystkich Świętych, przychodzą dzieci. Na ołtarzu stawia się zabawki oraz jedzenie.
2.11 – Przychodzą dorosłe dusze. Na ołtarzu powinno znaleźć się już „wszystko” co przygotowaliśmy.
To jedzenie, które przygotowaliśmy dla naszych zmarłych, jak zdradziła mi jedna Meksykanka, jak najbardziej możemy zjeść sami żeby się nie zmarnowało – dusze i tak się poczęstują.
Jednak ołtarze, pamięć o najbliższych oraz wizyty na cmentarzu to nie wszystko. W końcu to święto życia i śmierci, a Meksykanie doskonale wiedzą jak świętować to życie. Coraz popularniejsze w wielu miastach stają się parady, w których biorą Las Catarinas. Są to kobiety, mężczyźni oraz dzieci przebrani i pomalowani w sposób inspirowany postacią La Catariny. W 1946 Diego Rivera namalował słynny mural “Sueño de una tarde dominical en la Alameda Central” czyli „Sen o niedzielnym popołudniu w parku Alameda” (Alameda Central to park w mieście Meksyk) gdzie na głównym planie pojawia się elegancko ubranka kościotrupka. Była to forma krytyki ówczesnego świata meksykańskiej elity. Na obrazie można zauważyć również samego Riverę, który jako mały chłopiec trzyma Catarinę za rękę, którą pod drugie ramię podtrzymuje inny słynny malarz Jose Guadalupe Posada. W tle widać też inne słynne postacie jak np. Fridę Kahlo.
Jeżeli ktoś jest fanem Agenta 007 na pewno pamięta scenę, w której odbywa się parada w mieście Meksyk. Co ciekawe, był to pomysł twórców filmu, a włodarze miasta widząc zainteresowanie widzów postanowili utworzyć nową tradycję i tak, co roku, przez miasto przechodzi wielka parada. W innych miastach co raz częściej pojawiają się podobne pochody. Na głównych placach usypuje się z kwiatów podobizny La Catariny. Jednak to nie wszystko, ponieważ meksykanie nadal pamiętają i pielęgnują przed kolonialne tradycje. Dzięki temu można zobaczyć również te przed chrześcijańskie tradycje i pokazy tradycyjnych obrzędów.
Jak widzicie w Meksyku święto Wszystkich Świętych i Zaduszki to zdecydowanie więcej niż jedynie odwiedzenie grobu zmarłych, zapalenie znicza. To prawdziwe święto życia i śmierci, do którego przygotowania zajmują kilka dni a nawet tygodni i dają ogromną radość.
Informacje, które znaleźliście w tym tekście czerpałam z rozmów ze znajomymi Meksykanami oraz z internetu. Już na etapie szukania tych informacji znalazłam wiele nieścisłości. Na przykład czy ołtarz ma mieć 3 poziomy, czy może jednak 7? Czy na ołtarzu stawiać alkohol i w jakim celu? I co z rzeczami osobistymi zmarłego? Jeżeli wiecie coś, o czym ja nie wiem, nie napisałam, albo według waszej wiedzy minęłam się z prawdą napiszcie mi koniecznie! Chętnie poszerzę swoją wiedzę, jestem otwarta na wszelką krytykę i nowe informacje.
Teraz już oficjalnie mogę powiedzieć, że Wszystkich Świętych tzn. Dia de los Muertos awansuje na pierwsze miejsce moich ulubionych świąt!