Muzeum Majów w Cancun i strefa archeologiczna

Piękne hotele, pola golfowe, ogromne centra handlowe z najdroższymi markami oraz szerokie plaże z niesamowicie turkusową wodą. Dla wielu to cały Meksyk, dla innych dopiero początek meksykańskiej przygody, a jeszcze inni patrzą na Strefę hotelową w Cancun z pogardą i nigdy nie zamierzają jej odwiedzić. I właśnie tam, pomiędzy hotelami znajduje się Museum Maya i ruiny, które zdecydowanie warto odwiedzić!

Muzeum nie jest duże, zwiedzenie całości to ok 2/3h i to w naprawdę spokojny sposób. Sam budynek może zrobić wrażenie, do głównej sali z eksponatami wchodzi się po spirali co na dzieciakach zrobiło duże wrażenie i trochę zakręciło nam się w głowie. Gdyby padało mogłoby być nieprzyjemnie i nie wydaje mi się żeby była to dobra opcja atrakcji na niepogodę. Dlaczego? Bo są tylko trzy nie za duże sale muzealna do zwiedzenia, a najciekawsza jest strefa archeologiczna, która znajduje się na zewnątrz. Chyba, że komuś nie przeszkadza chodzenie w deszczu po mokrych i śliskich kamieniach. Wtedy to muzeum jest dobrą opcją w każdych warunkach!

Bilety do muzeum nie są drogie, 80 peso za osobę dorosłą, dzieci do 5 roku życia wchodzą za darmo. Byliśmy zaskoczeni tą ceną, bo to mniej niż płaciliśmy do Ogrodu Botanicznego i to jeszcze ze zniżką dla mieszkańców. Jednak, muzeum jak i ogród botaniczny były warte każdego peso.

Zwiedzanie zaczyna się od sali muzealnej, która znajduje się na ostatnim piętrze całego kompleksu. Rozciąga się stamtąd piękny widok na Cancun. Na wystawie można zobaczyć narzędzia codziennego użytku, rzeźby w kamieniu, całe rzeźbione ściany. Można się sporo dowiedzieć o codziennym życiu Majów. Wystawa podzielona jest na 3 sale. Pierwsza skupia się na Quintana Roo, a eksponaty ułożone są chronologicznie, a kończy ją najazd Hiszpanów. Druga sala skupia się na majańskich miastach ich powstaniu i rozwoju. W tej części eksponaty pochodzą również z innych stanów, a prezentują wszelkie aspekty życia. Ceremonie, politykę, pismo, a nawet grę w piłkę. Ostatnia sala to sztuka współczesna, która bardzo nam się podobała, a największe wrażenie zrobiła na Amadeuszu. Niestety nie udało nam się tak dokładnie przeczytać wszystkich podpisów pod eksponatami, bo najmłodsza z drużyny nie była specjalnie zainteresowana i trochę popędzała nas ku strefie archeologicznej. Zrobiłam kilka zdjęć, które mogą Was zachęcić do odwiedzenia tego miejsca!

I strefa archeologiczna, czyli ruiny San Miguelito. Budowle pochodzą z okresu postklasycznego datowanego na lata 1250 – 1550n.e. Przy poszczególnych ruinach znajdują się tabliczki z opisami, więc można zobaczyć gdzie była świątynia i ołtarz, gdzie mieszkano itd. A to wszystko w otoczeniu bardzo starych, imponujących drzew i wygrzewających się na słońcu iguan. Naprawdę można zapomnieć o tym, że się jest w centrum strefy hotelowej i XXI wieku.

Sądzę, że nie jest to miejsce z listy „must see” jeżeli w Cancun jest się tylko przejazdem i w perspektywie jest zwiedzanie strefy archeologicznej w Tulum czy Chichen Itza. Jednak jeżeli ma się więcej czasu, to te dwie godziny na pewno nie będą zmarnowane. My na pewno wrócimy zobaczyć wszystko jeszcze raz na spokojnie.

Mogą Cię zainteresować również

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *