Gotowi na Nowy Rok? Nowe początki, postanowienia, wielkie plany i zmiany na lepsze? Nigdy nie byłam wielką fanką postanowień noworocznych. Głównie dlatego, że cóż, nigdy nie udało mi się ich zrealizować. Czy było to przeczytanie 52 książek, czy schudnięcie 20kg czy może nauczenie się nowego języka. Kiedy byłam na ostatnich nogach, w ciąży z Teosiem, trochę mi się to wszystko przewartościowało. Nie potrafiłam sobie wyobrazić jak ma teraz robić jakieś postanowienia jak ja nawet dobrze nie wiem kiedy mój świat wywróci się do góry nogami. To, że wszystko się zmieni wiedziałam, tylko nie wiedziałam na co i kiedy…
31 grudnia 2016r. moim postanowieniem na 2017 było, żeby przetrwać. Jakoś przetrwać rok, żebyśmy we trójkę sobie poradzili i żeby było dobrze. W kolejnym roku miałam już bardziej rozbudowane plany. Czy bardziej ambitne? Chyba nie. Bo czy jest coś bardziej ambitnego od przetrwania? Więc, plany były, a realizacja z różnych względów różnie się potoczyła. Głównie sytuacje niezależne zdominowały cały plan i nie wyszło. Czy żałuję? Zdecydowanie nie, chociaż jak mnie tak kłuje w boku i ledwo turlam się w nocy 10 raz do wc to zastanawiam się nad sensem życia. I znowu niecały tydzień do terminu porodu i nowy rok…
I jakie wyzwania sobie stawiam na 2019?
- Urodzić! To zdecydowanie, najlepiej w terminie, szybko i bezboleśnie! Poza tym jest kilka szczegółów, które zawarłam w planie porodu, ale czy się uda… Możecie trzymać kciuki, byłoby super gdyby tak!
- Nowy początek, to na pewno. Nowy początek dla całej naszej czwórki, nowe role, zadania i wyzwania. Jakiś plan? Zrobić to dobrze. Dobrze wprowadzić nowego człowieka do rodziny, pomóc mu ze zderzeniem ze światem, a tym, którzy już na tym świecie są, pomóc odnaleźć się w nowej, trudnej sytuacji.
- Schudnąć 20kg? Nie pogardzę ale w przyszłym tygodniu w jeden dzień planuję stracić jakieś 7kg, więc resztę sobie rozdzielę na kolejne miesiące, przecież nie będę od razu szaleć. Poza tym, cukrzyco ciążowa – koniec z Tobą! Muszę nadrobić zaległości (ptasie mleczko, czekolada i cukierki jeszcze z Halloween już są spakowane w torbie do szpitala).
- Pokończyć projekty – oczywiście, że tak. Może żałuję, że się podjęłam w ciąży ambitnych rzeczy, ale skoro powiedziało się A to trzeba i ostatnią kropkę postawić. Teraz to nawet czerwonego wina się napić nie mogę, ale za jakiś czas… Dla nie wtajemniczonych – czerwone wino doskonale wpływa na wenę pisarską, sprawdziłam pisząc niezliczone ilości prac zaliczeniowych i kilka dyplomowych.
- Przeczytać 50 książek? Jeżeli wliczamy w to literaturę dziecięcą to nie muszę się martwić. Z takim molem książkowym jak Teoś, to dziennie przerabiam jakieś 20 tytułów…
A tak naprawdę, to cel na przyszły rok mam jeden. 31 grudnia 2019r. chcę móc powiedzieć, że był to dobry rok, zarówno dla mnie jak i moich chłopaków. Chcę skończyć go wraz z nimi szczęśliwa, pełna optymizmu i motywacji do realizacji kolejnych marzeń i planów w 2020.