Podsumowanie 2019, plany na 2020?

Ach, co to był za rok?! Chyba najbardziej przełomowy i intensywny w moim życiu. Gdyby ktoś mi powiedział kilka lat temu, że tak to będzie właśnie wyglądać to bym nie uwierzyła, że rok może być tak intensywny, tyle może się wydarzyć, tak się człowiek może zmienić?

Właśnie skończyłam moje plany na 2019, cytując było tak:

„I jakie wyzwania sobie stawiam na 2019?

  1. Urodzić! To zdecydowanie, najlepiej w terminie, szybko i bezboleśnie! Poza tym jest kilka szczegółów, które zawarłam w planie porodu, ale czy się uda… Możecie trzymać kciuki, byłoby super gdyby tak!
  2. Nowy początek, to na pewno. Nowy początek dla całej naszej czwórki, nowe role, zadania i wyzwania. Jakiś plan? Zrobić to dobrze. Dobrze wprowadzić nowego człowieka do rodziny, pomóc mu ze zderzeniem ze światem, a tym, którzy już na tym świecie są, pomóc odnaleźć się w nowej, trudnej sytuacji.
  3. Schudnąć 20kg? Nie pogardzę ale w przyszłym tygodniu w jeden dzień planuję stracić jakieś 7kg, więc resztę sobie rozdzielę na kolejne miesiące, przecież nie będę od razu szaleć. Poza tym, cukrzyco ciążowa – koniec z Tobą! Muszę nadrobić zaległości (ptasie mleczko, czekolada i cukierki jeszcze z Halloween już są spakowane w torbie do szpitala).
  4. Pokończyć projekty – oczywiście, że tak. Może żałuję, że się podjęłam w ciąży ambitnych rzeczy, ale skoro powiedziało się A to trzeba i ostatnią kropkę postawić. Teraz to nawet czerwonego wina się napić nie mogę, ale za jakiś czas… Dla nie wtajemniczonych – czerwone wino doskonale wpływa na wenę pisarską, sprawdziłam pisząc niezliczone ilości prac zaliczeniowych i kilka dyplomowych.
  5. Przeczytać 50 książek? Jeżeli wliczamy w to literaturę dziecięcą to nie muszę się martwić. Z takim molem książkowym jak Teoś, to dziennie przerabiam jakieś 20 tytułów…

A tak naprawdę, to cel na przyszły rok mam jeden. 31 grudnia 2019r. chcę móc powiedzieć, że był to dobry rok, zarówno dla mnie jak i moich chłopaków. Chcę skończyć go wraz z nimi szczęśliwa, pełna optymizmu i motywacji do realizacji kolejnych marzeń i planów w 2020.”

I jak to wszystko ma się do końca roku 2019?

1. Urodziłam „rok wcześniej”, ale poród i tak był szybki. Mógłby być przyjemniejszy, ale na szczęście już wiem gdzie był problem i jak to zorganizować żeby w ewentualnej przyszłości zwiększyć prawdopodobieństwo na „przyjemnie”. Trochę herezja, ale wierzę, że poród może być piękny.

2. To był chyba najtrudniejszy punkt. Na starcie było super, miło i przyjemnie. Chociaż ja z pewną goryczą wspominam początki. Czułam ogromne poczucie winy w stosunku do starszaka, że już mnie tyle nie ma, nie tak na wyłączność, że ten młodszy brat to wcale nie szczęście a wręcz przykrość. Na szczęście szybko mi minęło i nauczyliśmy się razem funkcjonować. Niestety, nie na specjalnie długo. W okolicach końca wakacji zrobiło się trudno i to też trwało kilka miesięcy. Było naprawdę bardzo ciężko, ja byłam wykończona. Na szczęście znowu wszystko się prostuje, zaczyna być tak dobrze jak zawsze chciałam żeby było. Teodor świata poza bratem nie widzi, odda mu nawet ostatniego ogórka ze swojego talerza. Oczywiście innym razem, wyciągnie mu jedzenie z buzi, ale jest starszym bratem, to zobowiązuje.

3. Ha, ha, ha! Za ten punkt to się wzięłam z energią o jaką bym się nie podejrzewała. Niestety, skupiłam się na tej drugiej części czyli nadrabianiu zaległości… Etap szalonego jedzenia trwał dobre kilka miesięcy. I teraz, chociaż właśnie jem lody prosto z pudełka, to wiem, że najgorsze już za mną. Opamiętałam się, powoli waga zaczyna spadać.

4. Projekty… Tutaj to było szaleństwo. Tak aktywnego roku, to ja jeszcze nie miałam. W pewnym momencie mój kalendarz pękał w szwach tak, że w ciągu tygodnia żadnego dnia z dzieciakami nie spędzaliśmy „w domu”. Jestem przekonana, że to właśnie spowodowało problemy przy realizacji punktu 2. Zatem, co to się działo? Organizowałam spotkania dla mam w jednej z wildeckich restauracji, współorganizowałam cykl warsztatów Balans Mamy – dla kobiet wracających do pracy po urlopie macierzyńskim. Realizowałam projekt unijny aktywujący osoby zagrożone wykluczeniem zawodowym. Zaangażowałam się również w współtworzenie społeczności Biznes Mam. Poza tym chodziłam na konferencje – jedna była w Katowicach (!), warsztaty, webinary. I oczywiście nadal pisałam teksty, bez wsparcia wina.

5. Książki, z literatury dziecięcej przeczytałam setki o ile nie tysiące (czasami jednego dnia czytamy całą kolekcję Kici Koci, więc to idzie już w dziesiątki). Co do literatury dorosłej, to znowu zaczęłam korzystać z mojego czytnika e-booków, co uważam za spory sukces. Z beletrystyki to bardzo słabo, raczej książki HRowe, rozwojowe, kilka historycznych. Najwięcej jednak psychologicznych z zakresu rodzicielstwa. Co poradzę, że to lubię, daje mi to swego rodzaju ugruntowanie poglądów na wychowanie dzieci i czuję się pewniej, że stawianie na instynkt to dobry pomysł.

Kończę ten rok dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam. Akurat dzisiaj wyprawiamy urodziny chłopców, więc ten dzień spędzam z najbliższymi, w radosnej atmosferze. Jestem szczęśliwa, spełniona i z radością patrzę na 2020r.

Poniżej znajdziecie moje ogólne plany na kolejny rok. Bez jakichś mega szczegółów – to mam na osobnej kartce. Wiecie, tak jak się to powinno robić: liczby, konkret, samo mięso. Poniżej macie jednak bardziej ogólną wersję:

1. Dalej prowadzić bloga i wrócić do regularnych wpisów. Wbrew pozorom to spore wyzwanie, szczególnie, że nigdy nie jestem w stanie stworzyć wpisów „na górkę” i powstają one na bieżąco.

2. Instagram, regularne wpisy i ujednolicenie z Facebookiem. Muszę tam w końcu zacząć dawać #cytatnadobrypoczatektygodnia i odkryć resztę jego potencjału.

3. Podcast – tak, tak, tak! Głowa mi wybuchnie od myślenia na ten temat, więc czas na działanie. Chodzą mi też po głowie jakieś inne ciekawostki, ale niech to pozostanie moją słodką tajemnicą do czasu realizacji.

4. Pozostać aktywną mamą! – chociaż moje młodsze dziecko zaczyna wchodzić w trudny wiek na takie atrakcje, to nie chcę się poddać. Zobaczymy na ile mi się uda zapanować nad wesołym roczniakiem podczas różnych wydarzeń. Być może dla jego komfortu, i ewentualnie reszty świata, będę musiała przerwać zabieranie wszędzie dzieci. Zobaczymy, na razie chcę spróbować.

5. Czas 1:1 z dziećmi. Chociaż z Amadeuszem mam taki czas, chociażby podczas karmienia to chciałabym zadbać o nasze wspólne momenty również na zabawę. Szczególnie Teodor tego potrzebuje, wspólnych rozmów i odkrywania świata bez młodszego brata pałętającego się dookoła.

6. Czas dla męża. Ten aspekt mocno zaniedbaliśmy w tym roku. Wiecie, że przez cały rok obejrzeliśmy wspólnie tylko jeden film?! Też uważam, że to straszne. Czekają na nas minimum dwa seriale, a i do planszówek trzeba wrócić.

7. Czas dla mnie. Już w tym roku go dostałam całkiem sporo. Nie był to jednak zawsze czas dobrze wykorzystany. Na nowy rok mam postanowienie żeby zadbać o siebie. Nie doprowadzać się do skraju wytrzymałości fizycznej i psychicznej – w tym roku tego doświadczyłam. Balansowanie nad przepaścią nie jest dobre. Dlatego też z okazji moich 30 urodzin będę dbać o siebie, o!

To są tylko ogólne plany na przetrwanie, pobożne życzenia. Tak naprawdę, moje życzenie i plan na 2020 jest identyczny jak w 2019. Skończyć ten rok jako szczęśliwa, spełniona kobieta, żona i matka. Pełna zapału i energii do realizacji kolejnych marzeń w 2021.

Mogą Cię zainteresować również

2 komentarze

  1. Piękne postanowienia! Coś czuję, że mój 2020 będzie podobny do twojego 2019, za kilka tygodni zostanę mamą dwójki, która nie ma zamiaru całkiem odpuścić życia zawodowego. Chciałabym, żeby udało się tak wspaniale, jak tobie! Dużo szczęścia na Nowy Rok!

    1. Gratuluję! To na pewno będzie piękna przygoda i cudowny rok. Wszystkiego dobrego i spokojnego rozwiązania. Szczęśliwego Nowego Roku!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *