Tak wiele osób nie szanuje kobiet, które decydują się na zostanie w domu z dziećmi. Są wygodne, leniwe, nieudolne. Mało kto z nich wie, że to właśnie te kobiety generują trzy razy większe zyski dla gospodarki światowej niż branża IT. Największe zyski i ryzykowna przyszłość, to jest to, na co się decydują…
Do napisania tego tekstu zainspirował mnie TEN artykuł. Bardzo zachęcam do przeczytania, bo pomimo tego, że wnioski nie są zaskakujące, to statystyki mogą być nieoczekiwane. Chociaż w perspektywie obecnej polityki naszego rządu, to już nic nie powinno dziwić. Jednak nie tylko ten artykuł. Przez ostatnie miesiące pracowałam nad projektem, o którym często wspominałam. Narzekałam to tu, to tam, że nie mam czasu. Opieka nad dwójką małych dzieci i praca nad projektem, która wiązała się z częstymi wyjazdami, telefonami nawet w niedzielę czy święta. Był to trudny czas. I pomimo tego, że sama chciałam się tego projektu podjąć, a nie zmusiła mnie sytuacja finansowa czy życiowa, z powodu przeciążenia często żałowałam podjętego wyzwania. Teraz, po jego zakończeniu na pewno nie żałują ani minuty i doceniam każdą.
Projekt polegał na aktywizacji zawodowej osób zagrożonych wykluczeniem zawodowym i długotrwale bezrobotnych. W zdecydowanej większości były to kobiety. Panie w najróżniejszym wieku i wykształceniu. Takie z wykształceniem wyższym i takie z podstawowym. To, co tutaj napiszę nie ma być ciekawostką i plotką. Nie dzielę się tym po to żeby wzbudzić sensację. To są prawdziwe historie, dramaty i problemy. My, młode mamy, mamy szansę uniknąć problemu tych kobiet. Chociaż w minimalnym stopniu się przed tym zabezpieczyć. „Tym”, które może nigdy nie nadejść, a może też z zupełnego zaskoczenia przytłoczyć nas za 30 lat.
Jedna z tych kobiet ma już dorosłe dzieci. Całe życie spędziła w domu, bo najpierw się opiekowała maluchami, potem starszymi rodzicami. Jej praca nie była konieczna, bo pracował mąż. Aż w momencie, kiedy zostali tylko we dwójkę, bo dzieci pozakładały własne rodziny. Jej mąż nagle zmarł, a nie był jeszcze w wieku emerytalnym. Brakowało mu jakieś 20lat. Ta kobieta nie pracowała ostatnie kilkanaście, a może i kilkadziesiąt lat. I chociaż skończyła studia, miała wykształcenie, nagle stanęła przed wyzwaniem, którego ogromnie się bała. Często rozmawiałyśmy i nie chodziło o to, że boi się jutra. Ona bała się pracy, odpowiedzialności, obowiązków, klientów. Miała pracować w kawiarni, ale to ją przerastało. Bo przecież ona nie umie, nie potrafi, nigdy tego nie robiła, to nie to samo co podanie kawy gościom. Zrezygnowała. Wybrała pracę fizyczną, bez kontaktu z ludźmi, prostą, powtarzalną, poniżej jej, już być może nieaktualnego, wykształcenia.
Druga to mama wielodzietna. Samodzielna mama gromadki dzieci. Część maluchów chodzi do szkoły, część do przedszkola. Teoretycznie mogłaby pójść do pracy. Teoretycznie, bo w praktyce okazuje się, że nikt jej nie chce zatrudnić. Bo z taką ilością dzieci, to ona będzie ciągle na L4, bo nie może pracować po nocach, chciałaby pracować tak, żeby móc dzieci zaprowadzić do szkoły i odebrać ze świetlicy. Zbyt wygórowane oczekiwania. Skończyło się tym, że sprząta ulice. Czy słońce, czy deszcz. O śniegu nie piszę, bo go jak na razie nie było i się już nie zapowiada. To nie zmienia faktu, że nie jest łatwo i raczej bez perspektyw na poprawę sytuacji.
Trzecia z nich przez lata pracowała w firmie męża. Wcześniej robiła różne rzeczy, obejmowała nawet kierownicze stanowiska. Po wielu latach rozwiodła się z mężem i została sama. W dodatku podupadła na zdrowiu. To spowodowało, że bardzo utraciła wiarę w siebie, a też mocno zbliżyła się do wieku „ochronnego”, więc nie była kuszącą kandydatką dla potencjalnego pracodawcy. Skończyło się tym, że podjęła pracę zdecydowanie poniżej swoich możliwości i kwalifikacji. Pracę, która bardzo obciąża ją psychicznie i fizycznie, nie chciała jednak jej zmieniać bo była pewna. Inni, potencjalni pracodawcy nie byli tak otwarci.
Podczas tych miesięcy spotkałam też wiele kobiet, które zatrudnienia wcale nie chciały podjąć. Jednym żadna z ofert nie odpowiadała, bo wymagała minimum zaangażowania i elastyczności. Jeszcze inne wolały zostać na bezpiecznym zasiłku, bo w końcu on jest zawsze, a do pracy trzeba chodzić i można ją stracić.
Ja jestem jednak zdania, że to zostanie z dziećmi jest niebezpieczne. Dlaczego? Bo to bardzo bezpieczna przystań. Z jednej strony to bardzo ciężka praca, która naprawdę gdyby była uczciwie opłacana, to wprowadzałaby nas bez problemu w 2 filar podatkowy. Z drugiej natomiast jest znana, bezpieczna, wiadomo jaki będzie każdy dzień, jakie są oczekiwania. Chociaż uczymy się bardzo dużo z najróżniejszych dziedzin, to potem i tak ciężko jest odpowiedzieć na pytania na rozmowie rekrutacyjnej. Bo my nie postrzegamy tej pracy przez pryzmat doświadczenia zawodowego. W końcu negocjacje z dzieckiem, to coś innego niż negocjacje z klientem w dojrzałym wieku. Łatwo stracić wtedy czujność, przyzwyczaić się do rutyny. Nie wychodzić poza strefę swojego komfortu i przez to stracić wiarę we własne siły.
Głównym problemem tych kobiet nie było to, że zdecydowały się w jakiś sposób zostać w domu i poświęcić rodzinie. Ich problem polegał na tym, że same w siebie przestały wierzyć. Przestały wierzyć, że to co robiły miało wartość, było, obiektywnie patrząc, trudne i zasługujące na uznanie. Nie nosiły głowy wysoko podniesionej, bo one to tylko dom, tylko dzieci, nie ten wiek. Podejście pracodawców się zmienia, chociaż w małych miejscowościach minie jeszcze naprawdę sporo czasu zanim zaczną postrzegać kobiety jako w pełni wartościowe.
Dlaczego zostanie w domu z dziećmi może być niebezpieczne? Bo jeżeli nie zadbasz o siebie i swój rozwój, to za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat możesz odkryć, że Ciebie już niema. Niema psycholożki, fryzjerki, księgowej. Jest tylko mama już dorosłego Stasia, żona Zdzisia. To dbanie o siebie to zadbanie o swoją psychikę – swój świat, znajomych, samoocenę. To też dbanie o swój umysł – rozwijaj się, czytaj, działaj, próbuj nowych rzeczy. Żebyś nigdy nie zaczęła bać się próbować.
Każda z nas ma inną sytuację i możliwości. Każda z nas ma inne wykształcenie, inną sytuację finansową i rodzinną. Każda z nas od życia oczekuje czegoś innego. I jeżeli czujesz, że zostanie w domu to Twoja droga – zrób to! Jeżeli decydujesz się zostać z dziećmi tylko przez pewien okres, to to też jest ok. Ja jestem ogromnie wdzięczna za doświadczenie spotkania tych kobiet i możliwość rozmawiania z nimi. Możliwości uczenia się na ich doświadczeniu. Dlatego właśnie proszę, nie odpuszczaj siebie. Nigdy nie wiemy co przyniesie przyszłość, czy nagle sytuacja się nie zmieni i nie będziesz musiała wrócić na rynek pracy. To nie muszą być jakieś drastyczne kroki, wystarczy, że będziesz pamiętać i będziesz gotowa.
8 komentarzy
Ciężko mi się wypowiadać na ten temat, bo sama dzieci nie mam… ale z pewnością dobrze jest wrócić do pracy, choćby dla zdrowia psychicznego. Z drugiej strony, wszsytko zależy od kobiety. Pewnie są takie, które w domu czują się spełnione. Ja bym nie była, ale to kwestia indywidualna.
Perspektywa zmienia się po tym, jak dzieci pojawią się na świecie. Dobrze jest jednak zachować balans i właśnie pamiętać o sobie i jeżeli nie czujemy się dobrze w domu, to na siłę się nie zmuszać.
Popieram zostawanie mam w domu przez pierwsze 2-3 lata i dopiero późniejsze podejmowanie pracy. Nie widzę sensu w szybkim powrocie, by 90% wypłaty przeznaczać na opiekunki. To marnowanie czasu swojego i dziecka, z którym nie budujemy więzi, ale nie rozumiem też matek (nawet z własnego otoczenia), które pracować nie chcą, aż dziecko nie będzie miało 10 lat. Po drodze pojawia się drugie dziecko i znów „trzeba” odsiedzieć w domu kolejne parę lat. Jest wygodniej, łatwiej, mąż zarobi. Mija połowa życia i nagle to świat jest wszystkiemu winny. Nie brak budowania swojej wartości (czas na samodzielną edukację jest zawsze), który prowadzi do braku pewności siebie.
Właśnie o to chodzi, zbyt łatwo wpaść w pułapkę „siedzenia w domu”. 2/3 lata jeszcze dają szansę na w miarę spokojny powrót na rynek pracy. Dłuższa przerwa, kiedy kobieta nie robiła nic dla siebie i swojego rozwoju, to może być bardzo duża i trudna rewolucja.
To smutne, ale jakże prawdziwe.
Bardzo wartościowy artykuł.
Dziękuję, nie był to łatwy tekst. Temat nadal bardzo kontrowersyjny.
Dzieci jeszcze nie mamy, więc trudno nam stwierdzić, jak by to wyglądało.
Z racji tego, że mamy własne firmy pewnie starałybyśmy się coś dodatkowo robić.
Z jednej strony jest łatwiej się zorganizować przy własnej firmie – bo szef nie będzie przeszkodą. Z drugiej strony, to ogromna odpowiedzialność. Trzymam kciuki, że gdy pojawią się dzieci te decyzje będą proste.