PIERWSZE URODZINY BLOGA!

Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Dziękuję Wam, dziękuję sobie, dziękuję wszechświatowi, że sprzyjał. Dzisiaj mija dokładnie rok odkąd opublikowałam pierwszy wpis na blogu. Ile to rok? Mało, czy dużo? W perspektywie całego życia pewnie mało. W perspektywie mijających 365 dni i spełnianych marzeń, bardzo dużo!

Od pomysłu do realizacji minął niecały tydzień. We wtorek powstał pomysł, w niedzielę pojawił się pierwszy artykuł. Tego dnia też trafiłam do szpitala na podtrzymanie ciąży i oddałam głos w wyborach samorządowych. Jaki to był stres i emocje! Bardzo się denerwowałam, bałam się negatywnych komentarzy, jakieś fali hejtu i tego, że dostanę „żebrolajki” od rodziny i na tym się skończy. Gdzieś głębiej bałam się też, że się wypalę, że porzucę temat po tygodniu, może miesiącu i nic z tego nie będzie. Nic z tych obaw się nie sprawdziło!

Liczba obserwujących profil na Facebooku oraz wchodzących na bloga stale rosła. Na początku starałam się utrzymać wysoką częstotliwość i nie ukrywam, z jednym dzieckiem i nawet przeogromnym brzuchem nie było to takie trudne. Schody zaczęły się, kiedy pojawił się Amadeusz. Wtedy jednak również jakoś udawało mi się pisać. Bywało, że były poślizgi, czasem jakiś post nie powstał jednak #dzieciowewtorki i #HRoweczwartki udawało się utrzymać. W połowie roku nawarstwiło się wiele spraw, trudnych i jeszcze cięższych i blog zszedł na drugie tory. Podjęłam się też projektu, o którym napiszę więcej jak tylko się skończy, a jest na to spora nadzieja już na początku przyszłego miesiąca! Ilość obowiązków, przytłoczenie codziennością, dziećmi, niespełnionymi oczekiwaniami i obietnicami spowodowały, że o ile profile na facebooku i instagramie nadal „żyły”, to od połowy września na blogu zapanowała cisza. Nie było czasu, nie było chęci, to jednak głównie pasja i przyjemność, a nie dodatkowy przykry obowiązek, prawda?

Blogowanie okazało się nie tylko pisaniem tekstów i wstawianiem co jakiś czas „czegoś” w social media. Ono otworzyło przede mną świat, o którym słyszałam z opowieści. Nagle poznałam wiele wspaniałych i inspirujących osób. Zainteresowałam się podcastingiem co również zetknęło mnie z ludźmi i wiedzą, po którą pewnie bym jeszcze bardzo długo nie sięgnęła. Zaczęłam zupełnie inaczej patrzeć na treści, które umieszczają znani twórcy internetowi. Bardziej technicznie, analitycznie, krytycznie, też żeby się inspirować i wyciągać z tego jakąś naukę dla siebie.

Poznawanie nowych ludzi pozwoliło mi realizować inne marzenia. Poprowadziłam prelekcję podczas urodzin Szamotulimy, przez ponad miesiąc prowadziłam spotkania dla Mam w jednej z poznańskich restauracji, współorganizowałam warsztaty dla mam wracających na rynek pracy: BiznesMamy – BalansMamy, oraz spotkania kobiet tworzących tak niesamowitą społeczność jaką są poznańskie BiznesMamy. Przy tym wiem, że pomogłam, bo mi potem o tym mówiły, wielu kobietom realnie wrócić na rynek pracy. Ta pomoc była poprzez artykuły, sprawdzenie CV, czy zwykłą rozmowę przy kawie, która okazała się dla nich inspirująca i motywująca do zmian.

Czy blog nadal jest pasją? Tak, zdecydowanie. Bardzo żałuję, że ostatnio na nim tak cicho. Jak pisałam wyżej, on niema być przykrym obowiązkiem, nie chcę nic robić na siłę. Łapanie 10 srok za jeden ogon, o ile bardzo w moim stylu, może w tym przypadku nie wyjść na zdrowie. Dlatego daję sobie jeszcze te dwa tygodnie spokoju. Zbieram siły, spisuję pomysły i inspiracje. Czego możecie się spodziewać w drugim roku „życia” HRmamy?

Artykułów?

Podcastu?

E-booka?

Warsztatów?

Kursu online?

Wszystko ostatnio takie modne w internetach, aż trudno wybrać. „Czegoś” na pewno, na pewno będzie fajnie i o wiele bardziej HRowo – w końcu kończy mi się urlop macierzyński!

Mogą Cię zainteresować również

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *